26 sie 2013

Rozdział 3

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice

____________________________________

    Stoper, odliczał nasz czas. W domu zapadła całkowita cisza, gdy każdy z nas obserwował tykające urządzenie.
 - Mówią nam… że nie ma stąd wyjścia? A w pierścieniach wokół szyi jest ostrze? – wyszeptał Chanyeol, po czym nagle zbladł.
 - Za dwa dni tylko jeden z nas będzie żywy – dodałem, czytając tekst po raz kolejny.
 - Musimy się podzielić na dwie drużyny. Ostatnia żywa dwójka, musi należeć do tej samej grupy – objaśnił Luhan. – Jeśli ktoś złamie zasady – wskazał na swoją szyję, - ostrze spełni swoją rolę.
    Ponownie zapadła całkowita cisza. Jedynym dźwiękiem, jaki dobiegał do naszych uszu, było tykanie zegara oraz stopera, który bezlitośnie odliczał kolejne sekundy.
 - Podział na drużyny… - wyszeptał Jongdae, - dwie osoby, stojące najbliżej drzwi, zostają kapitanami. Wybierają po jednej osobie. Wybrani, wybierają kolejnych członków drużyny i tak do końca, aż wszyscy zostaniemy rozdzieleni.
    Wszyscy ,odwrócili się  w stronę drzwi, by zobaczyć, że to Minseok i Zhang Yixing znajdowali się najbliżej.
 - Szaleństwo, kto w to uwierzy! To musi być żart fanów! – powiedział Minseok, pokręcił głową i chwycił krzesło, rzucając z całej siły w okno.
    Jednak szyba była zbyt wytrzymała, a Minseok nagle padł na ziemię. Chanyeol, natychmiast podszedł sprawdzić co się z nim stało. Krzyknął i upadł na podłogę, gdy zobaczył ranę na szyi chłopaka, z której tryskała ciepła krew, tworząc wielką kałużę u stóp Chanyeola.
    Opadłem na sofę, a w pokoju zapanował chaos. Wszyscy stracili głowę. Baekhyun pobiegł na drugie piętro ze wrzaskiem, Jongin rzucił na ziemię tacę z zastawą, a Luhan i Yixing zbladli, oglądając całą tę scenę. Sehun dostał torsji i złapał się za brzuch.


     Jednak to Jongdae, zaczął panikować najbardziej. Podbiegł do ciała Xiumina, odwrócił je na plecy i zaczął tulić do piersi. Paniczne krzyki, odgłosy biegania – wliczając moje – rozbrzmiały z większą siłą, gdy ukazało nam się głębokie cięcie, na szyi chłopaka oraz zakrwawione ostrze, wystające z pierścienia, wokół jego szyi.
 - Co to ma być?! Czego od nas chcecie?! – zawył Jongdae, porzucił ciało Minseoka i pobiegł w stronę drzwi wejściowych. Uderzył, w elektroniczny zamek na hasło. Kyungsoo i Junmyeon ruszyli w jego stronę, gdy Jongdae wpisywał kolejne kombinacje kodu.
 - You still have two chances – rozległ się monotonny, kobiecy głos. Jongdae spróbował wpisać inny kod.
 - You still have one chance – zadeklarował głos.
 - Przestań próbować! – zawył Jongin.
 - You are unlucky, bye bye.
    Wszyscy stanęli jak wryci. Krzyki Jongdae ucichły. Upadł na ziemię, a chwilę później wokół jego ciała otworzyła się kałuża krwi.
     Wszyscy ponownie zamilkli, słyszeliśmy jedynie odgłosy kapiącej krwi.
 - Jongdae? – szepnął Chanyeol, zbliżając się do drzwi. Spojrzał na zamek, potem na chłopaka leżącego na ziemi, jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom.
 - Dlaczego osoba, która próbuje złamać kod, umiera?! – zawył, okręcając się w miejscu. – DLACZEGO?!
 - Nie… - wyszeptał nagle. – Muszę się stąd wydostać… - mówiąc to, obszedł cały salon, a następnie wszedł do kuchni. Wdrapał się na kuchenkę i zaczął walić w okno w dachu. Nic się nie wydarzyło. Zszedł na ziemię, chwycił patelnię i ponownie wszedł na kuchenkę. Wiedziałem, że chce zbić szybę, więc sekundę zanim udało mu się to zrobić, podbiegłem do niego i sprowadziłem go na ziemię.
 - Puszczaj mnie! – szamotał się, używając całej swojej siły. – Nie chcę tu umierać! Skąd wiesz, że nie da się jej stłuc?!
     Odepchnął mnie tak mocno, że się zatoczyłem. Zamilknął dopiero, gdy do niego podszedłem i uderzyłem prosto w twarz.
 - Chcesz umrzeć? – spojrzałem na niego - Nigdzie nam się jeszcze nie spieszy – podszedłem bliżej, wyrwałem patelnię z jego ręki i wróciłem do salonu ze spuszczoną głową.
     Ponownie zapadła cisza, ale tym razem wydawało mi się, że trwała wieczność. Gdy stoper odliczający nas czas, wskazywał 47 i pół godziny, Junmyeon postanowił przerwać milczenie.
 - Znajdźmy ciemne i odosobnione miejsce, gdzie ich zaniesiemy – rzucił wzrokiem na zakrwawione ciała. Wszyscy wstali i rozpoczęli poszukiwania. Szuranie ich butów było lepsze od ciszy.
 - Tu jest piwnica – Sehun otworzył jedne z drzwi.
    Piwnica była głęboka -na dwa piętra- nie było żadnych świateł, panował tam ziąb, a na końcu korytarza znajdowały się zamknięte drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do garażu. Junmyeon i Kyungsoo nieśli Jongdae, a Luhan i ja, Minseoka. Większość wolnego miejsca, zajmowały przeróżne meble. W pewnym momencie kopnąłem jakąś metalową półkę, która się lekko przemieściła, ale w ogóle mnie to nie obeszło.
 - Gdzie ich zostawimy? – spytał Kyungsoo.
 - Jak najdalej się da  – odpowiedział mu Junmyeon.
    Gdy wychodziłem z piwnicy, dostrzegłem jak Jongin i Yixing wycierają krew z podłogi. Kiedy wszyscy ponownie się zebraliśmy, stoper pokazywał 46 godzin i 32 minuty.
 - Co teraz? – spytał Jongin, wycierając ręce. Chyba kierował to pytanie nie tylko do nas, ale też do samego siebie.
    Spojrzałem jeszcze raz na ścianę z regułami gry, jednak nic się nie zmieniło.
 - Może… - zacząłem, a głos po raz pierwszy mi się zatrząsł. – Może powinniśmy się podzielić.
     Wszyscy spojrzeli na mnie, ale po chwili zwrócili się w stronę Junmyeona. Każdy z nas wiedział co to oznaczało.
    Spojrzałem na niego, a na mojej twarzy malowało się pytanie – czy tak powinniśmy postąpić?
     Nie wiem, może na tym to polega – wydawały mówić jego oczy.
     Czy dostosowanie się do reguł jest jedyną drogą, by przeżyć?
     Prawdopodobnie. Czy nie tego uczą nas od małego? – powoli spuścił wzrok.
     Po kilku minutach podniósł głowę i skierował wzrok ku dwóm osobom, stojącym najbliżej drzwi – Yixingowi i Chanyeolowi.
 - Podzielmy się – ogłosił.
     Obaj wstali bez słowa i przeszli na środek pokoju, gdzie znajdowały się dwa dywaniki – jeden zielony, drugi niebieski.
      Yixing stanął na niebieskim dywaniku i spojrzał na Chanyeola.
 - Kto wybiera pierwszy? – spytał.
 - Użyjmy naszego starego sposobu – odpowiedział Chanyeol z lekkim uśmiechem.
     Policzyli do trzech i tej samej chwili wystawili ręce. Yixing nigdy nie miał szczęścia w papier – kamień - nożyce.
     Chanyeol spojrzał w stronę drużyny Kai'a. Wahał się przez dobre dziesięć sekund.
 - Jongin – powiedział. Chłopak wstał z kanapy i stanął u jego boku. Wydawało mi się, że potrząsnęli swoje dłonie za plecami.
 - Kris – zawołał Yixing, w momencie gdy Jongin dotarł do Chanyeola. Byłem niemal pewien, że tak się stanie. Zauważyłem też, że gdy Yixing wypowiadał moje imię, oczy Luhana spochmurniały.
    Stanąłem u boku Yixinga, a Jongin spojrzał na nas pustym wzrokiem i wypowiedział imię, którego żaden z nas się nie spodziewał:
 - Luhan.
      Poczułem jak Yixing łapie mocno moją rękę, jakby chciał tym wyrazić ból jaki odczuwał. Atmosfera się zagęściła, Luhan zmarszczył groźnie brwi i minęło sporo czasu zanim zdecydował powstać i skierować się ku swojej nowej drużynie. Spojrzałem w stronę Jongina, jakby chcąc spytać dlaczego podjął taką decyzję, a nie inną.
     Nawet na mnie nie spojrzał.
 - Bo chcesz zwycięstwa, a bez Luhana nie uda wam się wygrać – powiedział, unosząc głowę. – A poza tym, chcę mieć w drużynie kogoś, kto was zrozumie, gdy będziecie mówić do siebie po chińsku.
    Nie doceniłem jego opanowania i spokoju umysłu. Pokręciłem więc głową i uśmiechnąłem się do niego, krzycząc:
 - Oh Sehun, chodź tutaj!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz