26 sie 2013

Rozdział 6

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice
_______________________________

      W południe, następnego dnia obudziły mnie odgłosy, stukających się o siebie szklanek. Rozglądnąłem się po twarzach towarzyszy, ze zmarszczonymi brwiami. Zmiana strefy czasowej i strach znacznie na nas wpłynęły, nikt nie mógł oprzeć się zmęczeniu.
 - Co oni tam wyprawiają? – wymamrotał Sehun, przewracając się na drugi bok.
 - Może ktoś przyszedł nas uratować – zamknąłem oczy i zmarszczyłem brwi. – Prawda wyszła na jaw, a na zewnątrz czeka policja.
 - Oczywiście, tak byłoby najlepiej, ale… - zaczął Kyungsoo, – ale nie sądzisz, że przyszli trochę za późno?
 - Wyjdę zobaczyć – zaoferował Baekhyun, przecierając oczy. Gdy tylko skierował się w stronę drzwi, pokonałem zmęczenie i stanąłem na równe nogi.
 - Pójdę z tobą – zaoferowałem.
            Ku naszemu rozczarowaniu, w salonie nie zastaliśmy policji;  Chanyeol i Luhan  rozkładali puste kieliszki na niewielkim stoliku. Jongin i Zitao siedzieli na sofie, a w ich rękach znajdowały się po trzy butelki wódki i tequili.
 - Chciało nam się pić, znaleźliśmy kilka butelek alkoholu, wypijmy je razem – przywitali nas tymi słowami.
    Na stoliku narysowany był czarny skorpion. Gdy go zobaczyłem, moje serce zaczęło bić szybciej .
 - Kto to narysował? – spytał nagle Baekhyun.
 - Ja – odpowiedział Chanyeol. – Długo na was czekaliśmy, nudziłem się, więc go narysowałem.
 - Aż tak bardzo tęskniłeś za Krisem…? – Baekhyun podszedł do Chanyeola i lekko go pchnął. Potarł oczy, odwrócił się na pięcie i poszedł do sypialni. Zapukał w drzwi i krzyknął – Wstawać! Będziemy pić wódkę!
    Przyjrzałem się namalowanemu na blacie skorpionowi, a moje serce raz jeszcze zabiło szybciej. Po mojej pamięci krążyło jakieś wspomnienie, ale nie byłem pewien czy przypadkiem nie było snem.
     Niecałe dwie minuty później, Sehun powoli wyłonił się z sypialni.
 - Jaki alkohol…? – dziwnie spojrzał na rząd pustych kieliszków.
 - W całym domu nie ma ani kropli wody, ale na drugim piętrze znaleźliśmy kilka butelek… - Chanyeol otworzył wódkę i powoli zaczął napełniać kolejne kieliszki. – Chociaż nie będziemy po tym w najlepszym stanie… na pewno będzie to lepsze, niż śmierć z pragnienia – spojrzał na mnie oraz Sehuna i gestem zaprosił do picia.

Rozdział 5

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice
_________________________________


  - To lider! – krzyknął Chanyeol, zbiegając po schodach. Uklęknął na ziemi i patrzył bezsilnie na Junmyeona. Jongin zbiegł tuż za nim, uniósł delikatnie głowę lidera, ułożył ją na swoich kolanach i usiłował zahamować krwawienie. Odłamek wbity w prawą stronę klatki piersiowej uformował ranę, która mocno krwawiła. Junmyeon jedynie sapał ciężko bez słowa.
 - Liderze! Nie możesz umrzeć! – zawył Chanyeol, płacząc, gdy oddech Junmyeona zwalniał.
 - Ja… ja nie… dlaczego… to lider? – mamrotał do siebie Baekhyun. 
     Jongin w ciszy podniósł głowę i zaczął wpatrywać się w Baekhyuna, a następnie na całą resztę. Chanyeol pchnął Baekhyuna prosto w pierś, a z jego oczu leciały łzy.
 - Coś ty narobił! – krzyknął na chłopaka, który też zaczął szlochać i potrząsać głową.
     Yixing uklęknął i złapał Baekhyuna za ramiona.
 - Spróbuj się uspokoić i wyjaśnij nam co się stało.
 - Wyszedłem szukać wody – spojrzał bezradnie na Yixinga.
 - Tak, wiem. Co stało się później?
 - Obszedłem sofę i zobaczyłem kogoś… miał ubraną czapkę i stał przy lustrze z nożem… i latarką… - Baekhyun zaczął się jąkać. – Spojrzał na mnie… trzymał nóż przy swojej twarzy i zaczął się zbliżać… - tłumaczył Baekhyun, płacząc jeszcze mocniej.  – Wtedy… wtedy… wyciągnął rękę w moją stronę… i go odepchnąłem… upadł na lustro… roztrzaskało się.
 - I go zamordowałeś? – spytał Zitao.
 - Nie! Nie! Nie chciałem tego! Nie chciałem! – patrzył na wszystkich z przerażeniem. – Leżał na ziemi i coś powiedział, ale nie mogłem usłyszeć… - Baekhyun próbował sobie wszystko dokładnie przypomnieć. – Wtedy… wtedy… doczołgał się do mnie i złapał mnie za rękę…
     Nikt się nie odezwał. Wszyscy wiedzieliśmy co się później stało. Przerażony Baekhyun złapał odłamek lustra i wbił go w ciało drugiego chłopaka.
 - Liderze… - Sehun i Kyungsoo zbliżyli się do Junmyeona. Reszta z nas nie podeszła, chcieliśmy dać im trochę przestrzeni.
    Jednak oddechy Junmyeona, stawały się coraz bardziej urywane. Nie mógł mówić, więc potrząsał jedynie głową. Rozglądnął się po twarzach towarzyszy i nagle chwycił rękę Jongina, jakby chciał mu coś przekazać, ale nie mógł wydusić z siebie słowa. Po jego policzku potoczyła się łza i przestał oddychać.

Rozdział 4

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice

 ______________________________________

   Muszę przyznać, że to jedna z niewielu zemst na jakie sobie pozwoliłem. Jednak była to moja najgorsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjąłem , bo już po chwili jej pożałowałem.
 - Zitao – powiedział Luhan, spuszczając głowę.
    Zitao zamarł na dwie sekundy, a potem zerwał się na równe nogi. – Niech cię szlag, Luhan! Dlaczego to na mnie, wyładowujesz swoją złość?!
 - Nie wyładowuję na tobie swojej złości – cała ich rozmowa toczyła się po chińsku, a wszyscy obecni obserwowali tę wymianę zdań, próbując rozszyfrować znaczenie wypowiadanych słów. Widocznie nie było to zbyt trudne, bo odkąd Jongin wybrał Luhana, buzia Chanyeola była otwarta ze zdziwienia.
    Luhan poniósł głowę i spojrzał na Zitao.
 - Mam powody, by cię wybrać.
 - Nie dołączę do was! – twarz Zitao stała się czerwona ze złości.
 - Myślisz, że możesz robić co ci się podoba? Niech cię szlag, nie gram w tę grę! – Luhan był wzburzony, co kłóciło się z Luhanem, którego wszyscy znali. Jego głos zmieszał się z krzykami Zitao. Koreańscy członkowie, patrzyli przerażeni na kłótnię między tą dwójką. Kyungsoo cicho spytał Junmyeona o powód kłótni, ale ten jedynie go odsunął jak najdalej od Zitao. Baekhyun zacisnął oczy, z których miały po chwili polecieć łzy. Chanyeol zmarszczył brwi, patrząc na Baekhyuna. Prawdopodobnie żałował, że nie wybrał go jako pierwszego, co doprowadziło do sytuacji, której nikt nie mógł się spodziewać.
 - Luhan… - zawołał cicho Yixing, przez co Luhan szybko skończył kłótnię. Zitao spojrzał na mnie, jakby oczekiwał tego, co powiem.
     Drużyna z Zitao prawdopodobnie wygra – pomyślałem i westchnąłem cicho. Myślę, że sam Zitao podzielał moje zdanie.
 - Skoro ktoś cię wybrał, idź – powiedziałem chłodno po koreańsku. – Życie ci niemiłe?
     Zitao spojrzał na mnie z zaczerwionymi oczami. Widziałem, że reszta członków czuła się nieswojo. Ale to nic, zawsze potrafiłem zignorować taką atmosferę.
      Jednak Zitao skierował się w moją stronę. – Przemyślałeś to dobrze?
 - Tu nie ma o czym myśleć – spuściłem głowę, by uniknąć kontaktu wzrokowego. Na jego pytanie zadane po chińsku odpowiedziałem, po koreańsku. – Nie powinieneś być do mnie aż tak przywiązany. Będę dla ciebie tylko ciężarem.

Rozdział 3

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice

____________________________________

    Stoper, odliczał nasz czas. W domu zapadła całkowita cisza, gdy każdy z nas obserwował tykające urządzenie.
 - Mówią nam… że nie ma stąd wyjścia? A w pierścieniach wokół szyi jest ostrze? – wyszeptał Chanyeol, po czym nagle zbladł.
 - Za dwa dni tylko jeden z nas będzie żywy – dodałem, czytając tekst po raz kolejny.
 - Musimy się podzielić na dwie drużyny. Ostatnia żywa dwójka, musi należeć do tej samej grupy – objaśnił Luhan. – Jeśli ktoś złamie zasady – wskazał na swoją szyję, - ostrze spełni swoją rolę.
    Ponownie zapadła całkowita cisza. Jedynym dźwiękiem, jaki dobiegał do naszych uszu, było tykanie zegara oraz stopera, który bezlitośnie odliczał kolejne sekundy.
 - Podział na drużyny… - wyszeptał Jongdae, - dwie osoby, stojące najbliżej drzwi, zostają kapitanami. Wybierają po jednej osobie. Wybrani, wybierają kolejnych członków drużyny i tak do końca, aż wszyscy zostaniemy rozdzieleni.
    Wszyscy ,odwrócili się  w stronę drzwi, by zobaczyć, że to Minseok i Zhang Yixing znajdowali się najbliżej.
 - Szaleństwo, kto w to uwierzy! To musi być żart fanów! – powiedział Minseok, pokręcił głową i chwycił krzesło, rzucając z całej siły w okno.
    Jednak szyba była zbyt wytrzymała, a Minseok nagle padł na ziemię. Chanyeol, natychmiast podszedł sprawdzić co się z nim stało. Krzyknął i upadł na podłogę, gdy zobaczył ranę na szyi chłopaka, z której tryskała ciepła krew, tworząc wielką kałużę u stóp Chanyeola.
    Opadłem na sofę, a w pokoju zapanował chaos. Wszyscy stracili głowę. Baekhyun pobiegł na drugie piętro ze wrzaskiem, Jongin rzucił na ziemię tacę z zastawą, a Luhan i Yixing zbladli, oglądając całą tę scenę. Sehun dostał torsji i złapał się za brzuch.

Rozdział 2

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice

________________________________________

    W Los Angeles było chłodniej niż się spodziewałem, ale oprócz tego nic mnie dzisiaj nie zaskoczyło. Po tym, jak opuściliśmy samolot, całą grupą skierowaliśmy się ku strefie bagażowej. Chanyeol, Baekhyun i Jongin prowadzili naszą grupę, przez co słyszałem jedynie głośne paplanie Baekhyuna i przesadzony śmiech Chanyeola.
   Junmyeon, Kyungsoo, Jongdae i Minseok ciągnęli się tuż za nimi. Luhan i Sehun przylegli się do siebie jak zwykle, jakby to miało zapewnić, że nikt ich nie rozpozna. Zitao szedł u mojego boku, i bez przerwy narzekał, że jego kolejne zdjęcia sprzed debiutu, wypłynęły do Internetu. Yixing tak jak zwykle, zamykał nasz pochód ze słuchawkami na uszach, rozglądając się ciekawsko dookoła.
  Zwolniłem kroku, by Lay mógł mnie dogonić.
 - Powinieneś przestać chodzić ze słuchawkami, bo nie usłyszysz jak inni będą cię wołać – pouczyłem go. Na jego twarzy pojawiła się zamyślona mina, która po chwili zmieniła się w zrozumienie.
 - Ach, nie ma problemu – odpowiedział, ale mimo to nie zdjął słuchawek. Odwróciłem się i ponownie, zalała mnie fala żalów wylewanych, przez Zitao. Sam nie byłem w najlepszym nastroju, z powodu bezsenności na którą ostatnio cierpiałem oraz faktu, że Zhang Yixing dostał burę od menadżera, za zasugerowanie krótkiego wypadu do domu, co oznaczało, że i moje plany kilkudniowego powrotu w rodzinne strony szlag trafił.
 - O co chodzi? Masz minę jakby ktoś zabił ci rodziców. Znów źle wymówiłem jakieś słowa? – gdy czekaliśmy na nasz bagaż, Luhan zawsze rzucał takie teksty, zwłaszcza do osób, które nie miały ochoty rozmawiać.

Rozdział 1

Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice

~*~*~

  Biorąc pod uwagę jego wygląd oraz ubiór, nie mogę uwierzyć, że jest człowiekiem z czasowym autyzmem oraz tendencją do brutalności. Wiem, że człowiek, który nie chce mówić zachowuje się tak, ponieważ boi się, że inni go nie zrozumieją. Całkowicie to rozumiem.
- Cześć – zamknąłem za sobą drzwi do pokoju przesłuchań i podszedłem do biurka. – Nazywam się Frank. 
 Spojrzałem na niego, skłoniłem się lekko i zanim usiadłem za biurkiem, spytałem czy zechciałby napić się kawy. Oczywiście, nie miał zamiaru odpowiedzieć, na moje nudne pytanie.
- Myślę, że tutejsza kawa nie należy do najlepszych, ale mam też ze sobą herbatę… - zagaiłem. – Przywiozłem ją z domu, chciałbyś spróbować? – już podczas zadawania tego pytania kiwnąłem na Mike’a, by wniósł dzbanek z herbatą.
- Zauważyłem, że od dłuższego czasu nie piłeś wody, każdy z nas musi coś pić – uważnie spojrzałem na niego , zanim dokończyłem zdanie. – Oczywiście, pod warunkiem, jeśli chce się żyć.
Nie zmienił pozycji, ale jego cienkie i długie rzęsy lekko zafalowały.
- Nie jestem z policji, nie jestem tu byś miał z kim pogawędzić, nie będę cię głaskał po główce i zachowywał się jak twoja niania – uśmiechnąłem się lekko. – Jestem lekarzem, osobą, której najbardziej teraz potrzebujesz.
Jego oczy, które skierował ku podłodze, były puste.
- W ciągu tego ostatniego tygodnia wiele przeżyłeś. Ale pewnego dnia… - schyliłem się, by móc uważniej przyjrzeć się jego twarzy, ukrytej pod grzywką. – Pewnego dnia, postanowisz żyć dalej i stawić temu czoła. Chcesz wiedzieć dlaczego? – spytałem.
    Nie odpowiedział.

Prolog

Pierwsze 6 rozdziałów jest przetłumaczone przez inny blog : [klik]
Jednak porzuciła ona -chyba- tłumaczenie, więc ja się za to zabrałam. Więc po 6 rozdziale ja zaczynam tłumaczyć...


 Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Tematyka: Horror i Tajemnice
Trailer: [klik]


~*~*~

  W ciągu ostatnich dni, w Los Angeles było ciepło i słonecznie, jednak liczba pacjentów odwiedzających moją klinikę, nie zmalała. Jak zwykle moja sekretarka narzekała, na swoją pracę podczas krótkich przerw w odbieraniu telefonu. Pacjent czekający w poczekalni milczał i bez końca sączył wodę, a rośliny rosły w swoich małych doniczkach. Jestem czterdziestodwuletnim psychologiem, kawalerem z licencją na wykonywanie zawodu w Ameryce, otrzymaną ponad 10 lat temu. Tak właściwie to nie mam wobec siebie wygórowanych oczekiwań, przez które mógłbym być niezadowolony. Od kiedy pamiętam, Los Angeles nie było spokojnym miejscem. Oczywiście, nie miało to żadnego wpływu na wybór mojego zawodu. Jednak podczas wybierania doktoratu, nie mogłem oprzeć się swojemu zainteresowaniu. Otóż muszę przyznać, że bardziej interesują mnie sprawy kryminalne ,niż pomoc w rozwiązywaniu sprzeczek pomiędzy mężem i żoną. Rzecz jasna nie chcę urazić psychologów, którzy wybrali inne specjalizacje. Mimo to, uważam, że psychologia kryminalistyczna jest o wiele ciekawsza. Być może sądzę tak tylko, ponieważ los mnie nauczył, że życie nie jest proste. Cztery lata temu, autystyczny czterdziestolatek został głównym podejrzanym w sprawie: zabójstwa swojego 3-miesięcznego syna. Owinął go w folię, a ciało porzucił w kontenerze na śmieci, oddalonym o 200 metrów od mieszkania. Jego żona była kobietą pochodzącą z Tajlandii, która nie posługiwała się angielskim. Jej stan psychiczny znacznie się pogorszył po tym incydencie. Pamiętam, że tamte święta nie należały do najmilszych - spędziłem je w siedzibie Federalnego Biura Śledczego. Po policzkach mężczyzny, siedzącego naprzeciwko mnie leciały łzy, które ewentualnie trafiały do jego kubka z kawą.